Dwulatek (nie) mówi
Dwuletnie dziecko powinno znać od kilkudziesięciu (przynajmniej!) do kilkuset słów. Powinno już mówić, używać wyrażeń dźwiękonaśladowczych. Tak naprawdę tych kilka słów to umiejętności na miarę roczniaka.
REFLEKSJA PO BEZPŁATNYCH KONSULTACJACH
Temat niemówiących maluszków podejmuję już po raz kolejny. Tym razem po pierwsze dlatego, że w ostatnim czasie z okazji Dnia Logopedy w Karuzeli prowadziliśmy wspólnie z Wiolettą Lasotą, Kasią Rogalą, Karoliną Tokarską- Trybułą oraz Magdaleną Pawelec bezpłatne konsultacje dla rodziców maluszków i chciałam się podzielić z tej okazji pewną refleksją, a drugim powodem jest chłopiec, którego historię koniecznie musicie poznać.
Podczas sobotnich konsultacji udało nam się przebadać ponad 20 dzieci. Niestety, były wśród nich takie, które należało odesłać do innych specjalistów głównie ze względu na opóźniony rozwój mowy lub poważniejsze wady wymowy. Były także takie, u których zauważyłyśmy zaburzenia w rozwoju nie tylko w sferze werbalnej – nadpobudliwość, brak skupienia uwagi, słaby kontakt wzrokowy.
Niezwykle budujące było to, że przyszli rodzice z naprawdę małymi dziećmi. To znaczy, że świadomość wczesnej interwencji jest już coraz większa. W konsultacji miałam półtorarocznego maluszka. Dziewczynka na całe szczęście świetnie się rozwijała i nawet mówiła zdaniami! Mama dopytała, jak może się z nią bawić, na co jeszcze zwrócić uwagę podczas jej rozwoju.
UWAGA! W rozwoju małego dziecka niepokojące mogą być następujące symptomy: ciągły katar, otwarta buzia, częste infekcje górnych dróg oddechowych, nawracające zapalenia ucha. Należy to wówczas skonsultować z laryngologiem.
DZIECKO PRZY TELEWIZORZE
Wielu rodziców przyznało, że dzieci (nawet półtoraroczne) korzystają z urządzeń elektronicznych typu tablet, telefon, laptop i sporo oglądają telewizji. To jest niepokojące. Badania naukowe potwierdzają, że korzystanie z tego typu urządzeń w przypadku małych dzieci może mieć wpływ na ich rozwój społeczny i werbalny. Dziecko do trzeciego roku życia musi eksplorować świat – czyli – POZNAWAĆ ŚWIAT WSZYSTKIMI ZMYSŁAMI – biegać, dotykać, smakować, wąchać, skakać. To zagwarantuje mu prawidłowy rozwój.
Sama jestem mamą i pamiętam dzień, w którym włączyliśmy z mężem bajkę w telewizji z nadzieją, że nasz półtoraroczny syn usiądzie i zechce ją przez 20 minut obejrzeć, a my w tym czasie po prostu NIC nie będziemy robić. Pewnie znacie to uczucie, kiedy moglibyście oddać wszystko za chwilę ciszy. Nasz Kuba usiadł przy TV… na 30 sekund. Tyle było naszego spokoju. Teraz ma prawie dwa lata i ogląda głównie piosenki, zawsze z kimś i nie za długo… zwykle dlatego, że każdy traci cierpliwość, bo trzeba wciąż włączać kolejną i każda piosenka jest komentowana. Nie będę ukrywać, że marzy mi się dzień, by Kuba posiedział 30 min przy jednej bajce. Ale…. i jest to ALE.
Kiedy zalecam całkowite wyłączenie bajek:
1. Kiedy chodzi o dziecko do półtora roku.
2. Kiedy rozwój dziecka budzi moje wątpliwości, zwłaszcza w sferze werbalnej – dwulatek, który nie mówi, nie powinien WCALE oglądać TV.
3. Kiedy rozwój mowy dziecka budzi moje wątpliwości a dziecko jest starsze niż dwa lata.
4. Czterolatek, który mówi mało lub niewyraźnie powinien oglądać TV lub spędzać czas przed laptopem maksymalnie do 40 minut w ciągu dnia.
5. Kiedy dziecko ogląda TV dłużej niż godzinę dziennie – wtedy minimalizujemy ten czas adekwatnie do wieku – dwulatkowi wyłączamy TV, a trzylatek maksymalnie 30 minut może oglądać bajki.
Można oglądać telewizję rozsądnie. Włączyć bajkę na kilkanaście minut, a później podpytać dziecko – o czym była bajka, kto w niej był, co robił, jaka była pogoda itp. Włączajmy TV wtedy, kiedy naprawdę chcemy coś zrobić, a nie jesteśmy w stanie inaczej zająć dziecka. TV niech będzie ostatecznością.
Zdarza się, że rodzic mówi, że półtoraroczne dziecko lub dwuletnie jest tak wpatrzone w telewizor, że nie reaguje na żadną prośbę i próbę nawiązania z nim kontaktu. TO NIE JEST NORMA. Może to być symptom poważniejszych zaburzeń rozwoju. Każde prawidłowo rozwijające się dziecko na tym etapie rozwoju od razu odejdzie od telewizora, jeśli zorientuje się, że w pobliżu dzieje się coś ciekawego. Chyba że nasze dziecko od małego ma włączane bajki i ogląda je kilka godzin w ciągu dnia. Telewizor powinien być wyłączony też wtedy, kiedy bawimy się z dzieckiem. Po to, by mogło ono w pełni skupić się na interakcjach z rodzicem. To wtedy uczy się zachowań społecznych i empatii.
CO ON BĘDZIE TERAZ ROBIŁ BEZ TV?
Kilka dni miałam w konsultacji mamę. Zapytana o to, ile jej czteroletnie dziecko ogląda TV, odpowiedziała, że dwie trzy godziny dziennie. Chłopiec, jak wynikało z relacji mamy, mówił mało, niewyraźnie, nie był rozumiany przez otoczenie. Mówię mamie, że telewizor trzeba ograniczyć. A mama na to – To co on będzie robił cały dzień?!
Drodzy rodzice, laptopy, tablety i telewizja naprawdę mogą zaburzyć rozwój naszego maluszka. Nie warto przekonywać się o tym na własnej skórze i biegać po specjalistach, kiedy okaże się, że kilkulatek ma problemy z przetwarzaniem bodźców, z mową, czy problemy społeczno-emocjonalne.
D. I JEGO HISTORIA
A teraz historia, którą chciałabym, żebyście poznali. Jakiś czas temu konsultowałam prawie czteroletniego D. Kiedy chłopiec przekraczał próg mojego domu, wiedziałam, że coś jest nie tak. Nie spojrzał na mnie, nie przywitał się. Zawsze staram się oceniać dziecko nie tylko przez pryzmat tego, co widzę, ale także z perspektywy tego, co mówił mi o dziecku rodzic. W swoich opiniach jestem ostrożna.
Kiedy D. wszedł do gabinetu, miałam wrażenie, że zupełnie mnie nie widzi. Nadal na mnie nie patrzył, ale jednocześnie nie był onieśmielony. Z każdą minutą widziałam coraz więcej rzeczy, które mnie niepokoiły. Po godzinie spotkania miałam już niewielkie wątpliwości co do diagnozy: zaburzenie ze spektrum autyzmu. Chłopiec, jeśli czegoś ode mnie chciał, brał moją rękę, bym mu to podała. Nie wszedł ze mną w żadną proponowaną przeze mnie zabawę. Kiedy czegoś nie chciał, odpychał moje ręce. Ani razu nie posłużył się mową w celu zakomunikowania czegokolwiek, ale jednocześnie bardzo fajnie się bawił. Co uznaję za ogromny plus.
Powiedziałam mamie o moich podejrzeniach. Wytłumaczyłam, że należy pogłębić diagnozę w tym kierunku. Kiedy wyliczyłam, co mnie niepokoi, powiedziała mi coś, czego nigdy nie zapomnę: „Wiedziałam, że coś jest nie tak. Ale nie widziałam tego wszystkiego, co Pani. Moje dziecko jest dla mnie idealne.”
D. jest idealny. Jest bardzo mądry, spostrzegawczy, cudownie potrafi się bawić, tworzyć własne niezwykłe historie. I jest bardzo ładnym chłopcem. Mama D. szukała pomocy już wtedy, gdy dziecko skończyło półtora roku. Zaniepokoił ją brak mowy. Pediatra uspokajała, że zacznie mówić. Uspokajała aż do teraz. Być może nawet dziś uspokoiłaby mamę, że nic poważnego się nie dzieje. Oczywiście nie twierdzę, że wszyscy lekarze odsyłają zaniepokojone mamy do domu, ale z mojego doświadczenia wynika, że większość spośród tych, którzy do mnie trafiają. Uspokajała ją również rodzina: bo chłopcy zaczynają mówić później, bo ktoś tam to zaczął mówić, jak miał pięć lat, a co ona będzie latać po jakichś logopedach.
Mama mnie zapytała: gdybym była wcześniej, dziś byłoby lepiej? Nie ma co się nad tym teraz zastanawiać. Mama intuicyjnie mnóstwo rzeczy z chłopcem wypracowała, być może dzięki temu właśnie zabawa jest na bardzo dobrym poziomie.Pojawiły się też inne pytania: czy moje dziecko będzie samodzielne, czy będzie pracować, czy założy rodzinę? Nie wiem, ale zrobimy wszystko, żeby dorównywał rówieśnikom. Jest mnóstwo znanych osób z autyzmem, które odnoszą sukcesy.
MAMA D. JEST PANI WIELKA
Poprosiłam mamę D., żeby nic nie czytała, jak wróci do domu, oprócz rzetelnych artykułów pojawiających się m.in. na stronach fundacji. Mama wróciła po tygodniu. Mówiła, że nigdy nie patrzyła dziecku w oczy tak często, jak w ciągu tego czasu. Przefiltrowała wszystko to, czego naczytała. Weszła do gabinetu silna i zmotywowana. Dawno nie spotkałam tak zdeterminowanej kobiety (z wyjątkiem mamy Mania). Jest gotowa do pracy, jest świadoma małych celów i nie ma wobec swojego dziecka wygórowanych oczekiwań – to doprowadzi Ją do sukcesu. Wierzę w Panią i wierzę w Pani dziecko. Pani jest wyjątkowa i ono jest wyjątkowe.
Czego się nauczyłam po tej wizycie, co mogę wam, drodzy rodzice powiedzieć?
Jeśli czujecie, że coś jest nie w porządku, wybierzcie się do specjalisty. Nie każdy rodzic musi być wybitnym pedagogiem, mieć wiedzę psychologiczną czy logopedyczną. Każdy rodzic jednak ma coś, czego nie ma żaden najwybitniejszy specjalista – intuicję i zna dziecko najlepiej. Ufajcie tej intuicji.
Pamiętajcie, im wcześniej tym lepiej. Mózg małych dzieci rozwinięty jest w 40 proc., zatem aż 60 proc. możemy wypracować. Do trzeciego roku życia jest najlepszy czas na wszelkie oddziaływania.
W KWIETNIU ZE STOWARZYSZENIEM KARUZELA PONOWNIE BĘDZIEMY KONSULTOWAĆ BEZPŁATNIE DZIECI. ŚLEDŹCIE PROFIL STOWARZYSZENIA NA FB, Z PEWNOŚCIĄ NAPISZĘ WIĘCEJ RÓWNIEŻ NA SWOIM PROFILU.